4 zasady skutecznego uczniostwa.
Darek Kowalewski z Kościoła Chrześcijan Baptystów, e-trener na platformie SzukajacBoga.pl
Witam was serdecznie. Mam na imię Darek Kowalewski. Andrzej poprosił mnie, żebym powiedział parę zdań na temat tego, jak rozumiem uczniostwo. Nie będę próbował wsadzić uczniostwa w pewne ramy, ani go definiować — czyli mówić w skończony sposób, czym uczniostwo jest. Chcę się podzielić tym, co ja odkrywałem osobiście na początku, trochę na moje potrzeby, co wpłynęło na to, jak praktykuję uczniostwo.
Uczniostwo jako proces
Są takie cztery obszary, o których chciałbym dzisiaj powiedzieć. Jeden przykład jest taki, że gdy obserwujemy Jezusa to widzimy, że On wybrał 12 uczniów i prowadził ich około 3 lata. To był dość długi okres czasu. To wpłynęło na moje prowadzenie uczniostwa w taki sposób, że zobaczyłem, że to jest długotrwały proces. Może dla kogoś wydaje się to oczywiste, ale dla mnie to było odkrycie. Uczniostwo to nie jest seria spotkań – dwóch, pięciu, dziesięciu – to jest długi okres czasu. Więc zacząłem prowadzić uczniostwo przez rok, dwa, trzy lata, oczywiście w zależności od sytuacji osobistej i możliwości. Zobaczyłem też, że jest to proces prowadzony w sposób planowy. Kiedy patrzyłem na życie Jezusa, to dostrzegłem, że to nie było coś chaotycznego, przypadkowego. Z tego powodu zacząłem prowadzić uczniostwo w taki sposób: przygotowuję się na każde spotkanie, modlę się przed każdym spotkaniem, po każdym spotkaniu wyciągam wnioski i zapisuję je w swoich notatkach, aby móc do nich wrócić i zobaczyć, co Bóg robi. Są to notatki na kolejne spotkanie, czy też podsumowujące jakiś okres czasu. To była moja nauka z tego, co obserwowałem u Jezusa. Ale zobaczyłem też, że Jezus wpływał na całokształt życia swoich uczniów. To nie był wpływ tylko na jakiś jeden, wybrany obszar. To sprawiło, że spotkania zaczęły obejmować nie tylko kwestie doktrynalne, które dotykały wiedzy, ale zaczęło mnie interesować także to, jak wygląda osobiste życie tego człowieka, jego rodzina. Jak wyglądają jego relacje, jak sobie radzi z różnymi rzeczami, jak wyglądają jego umiejętności, jego służba, itd. To pomogło mi czynić uczniami w taki kompleksowy sposób, czyli kompleksowo wpływać na te osoby.
Uczniostwo jako styl życia
Następna rzecz, która była ważnym dla mnie odkryciem, to zobaczyłem, że uczniostwo nie jest programem, ale bardziej stylem życia, stylem funkcjonowania, sposobem budowania Królestwa Bożego. Kiedy mówię o programie, to mam na myśli materiał, który przerabiam lekcja po lekcji: numer 1, numer 2, numer 22 i tak po kolei. Oczywiście programy uczniowskie są dobre i ważne, sam z nich korzystam, ale zobaczyłem, że uczniostwo jest żywym organizmem, ono jest w każdym przypadku inne. Nie wiem, jakie jest wasze doświadczenie, ale ja korzystając z tych samych materiałów i prowadząc każdego roku w długotrwałym procesie uczniowskim 5-6 osób przekonałem się, że za każdym razem to uczniostwo jest inne. Może podobne, ale za każdym razem inne. Więc to jest żywy organizm. Zobaczyłem, że jeżeli będę traktował uczniostwo jak program, to będę dostosowywał uczniów do programu. Zobaczyłem, że istotne jest, żeby program dostosować do ucznia. Ale kiedy tak się dzieje, to wtedy potrzebne jest coś ważnego, jest to prowadzenie Ducha Świętego. To właśnie chciałbym w tym momencie zaakcentować. Kiedy idziesz na spotkanie i masz program, to łatwo byłoby po prostu wziąć kolejną lekcję. Ale kiedy się modlisz – a nie zawsze rozpoznajesz właściwie co masz przerobić – to okazuje się, że musisz się modlić, musisz szukać Bożej woli. A potem na spotkaniu nie raz się okazywało – pomimo tego, że miałem jakiś plan – że Duch Święty w ciągu tygodnia wykonywał zupełnie coś innego. I wtedy stawałem przed wyborem: czy przerobię kolejny punkt programu, jakiś plan który miałem, czy też dostosuję się, podłączę się pod to, co robi Duch Święty. To jest wybór. Powiedziałbym tak: w każdym przypadku jest jakaś efektywność w działaniu, ale trudno ją porównać z tą efektywnością, kiedy podłączasz się pod działanie Boga. Jest pewien skutek uboczny tych sytuacji. Kiedy co jakiś czas głębiej doświadczasz takich sytuacji, to dostrzegasz, że Bóg działa i sam doznajesz zachęty. Z tego powodu od 9 lat prowadzę procesy uczniowskie w ten właśnie sposób. Nie pamiętam, kiedy byłbym nie zachęcony tym, co czyni Bóg. Dlatego, że od czasu do czasu — nie mówię, że codziennie — mogę tego doświadczać. Dlatego też chcę postawić mocny akcent, że w moim przypadku było to bardzo ważne odkrycie. Odkrycie tego, że to jest styl funkcjonowania, sposób budowania Królestwa Bożego, w oparciu o prowadzenie Ducha Świętego, a nie w oparciu o program, który był jednocześnie używany.
Nie każdy może być uczniem
Następna rzecz, która pomogła mi w moim osobistym zrozumieniu uczniostwa. Znacie zapewne fragment z 2 Listu do Tymoteusza 2,2: „(…) a co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać”. Zobaczcie, że w tym fragmencie — chociażby tylko w tym — widać warunki. Kiedyś po przeczytaniu w ostatnim rozdziale Ewangelii Mateusza „czyńcie uczniami”, po takim pierwszym zachłyśnięciu się uczniostwem, byłem gotowy, by do uczniostwa wziąć każdego. Czy ktoś chciał, czy ktoś nie wiedział czy chciał, albo czy nawet ktoś nie chciał. Po prostu byłem gotowy wziąć każdego, ale to nie do końca działa. Nie mówię, że to samo w sobie jest złe, ale to nie do końca działa. Tutaj natomiast widzimy, że są warunki. Tymoteusz musiał coś przeżyć z Pawłem, żeby cokolwiek od niego przyjąć. Musiał znaleźć ludzi, którzy byli godni zaufania, no i jeszcze zdolni do nauczania innych. Czyli były pewne warunki. Dlatego teraz podchodzę do tego w praktyczny sposób: zastanawiam się, modlę się i patrzę, przyglądam się, czy kogoś wziąć na uczniostwo, czy nie. Nie robię tego z każdym, tak jak wcześniej. To jest kolejna nauka w moim życiu, która przyszła z lepszego zrozumienia tego, czym jest uczniostwo.
Pomnożenie miarą sukcesu
Jest czwarta rzecz, która też mi pomogła i o której chcę powiedzieć. Pamiętacie fragment z Listu do Efezjan 4:11-12. Są tam kolejne, dość ciekawe wersety, ale ja skoncentruję się na tych dwóch. Jest w nich mowa o tym, że Jezus ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a jeszcze innych pasterzami, nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusa. Czasami bywa tak, że czytasz jakiś fragment wiele razy, ale przychodzi właściwy moment, o którym Biblia mówi, że oczy twojego serca są oświecone. Wtedy zrozumiałem jedną rzecz — zobaczyłem pomnożenie. Tam było wyraźnie — przynajmniej dla mnie — pokazane pomnożenie i wzorzec czynienia uczniami. Dla przykładu, weźmy z tego zestawu ewangelistę. Gdyby ktoś zapytał mnie wiele lat temu, żebym scharakteryzował ewangelistę, to powiedziałbym tak: ewangelista to ktoś, kto często głosi Ewangelię, ktoś kto skutecznie głosi Ewangelię i ktoś, kto umiejętnie głosi Ewangelię. Myślę, że wszyscy możemy się z tym zgodzić. Ale nagle zobaczyłem, że w tym fragmencie nie ma mowy o tym, żeby ewangelista głosił Ewangelię. Oczywiście nie chodzi o to, że ewangelista nie ma głosić Ewangelii. Jednak ja odkryłem, że on ma wyposażać innych do tego, aby umieli głosić Ewangelię i to praktykowali. A co mają zrobić następni? Następni mają pomóc innym, kolejnym, w prawidłowy sposób, w skuteczny sposób głosić Ewangelię. No i przekazać to innym i też praktykować. Dla mnie było to pomocne w zrozumieniu uczniostwa, w przeciwieństwie do dodawania. Gdyby ten sam ewangelista całe swoje życie głosił Ewangelię i dzięki Bożej łasce był skuteczny, przyprowadzając wielu ludzi do Królestwa Bożego, to byłoby to super. Ale gdyby w tym czasie nigdy nikogo nie wyposażał, to tylko by dodawał, a nie pomnażał.
Pokora w uczniostwie
Stąd te cztery wymienione przeze mnie elementy:
1. Uczniostwo to długotrwały proces dotyczący całości życia (nie tylko jakiegoś wycinka) — szczególnie, że mamy tendencję do tego, żeby zakotwiczyć na wiedzy.
2. Uczniostwo jest stylem naszego życia i stylem życia ucznia w oparciu o prowadzenie Ducha Świętego.
3. Są warunki wejścia w proces uczniowski.
4. I na końcu, że nieodłącznym elementem uczniostwa jest pomnożenie.
To bardzo mi pomogło w praktyczny sposób zbudować pewne fundamenty. Oczywiście, nie jest to skończony pakiet tego, co można powiedzieć o uczniostwie i co wpływało na mnie, ale to były takie dość ważne, zasadnicze elementy. Chcę powiedzieć, że do uczniostwa trzeba podchodzić z pokorą. Mimo, że od 9 lat czynię innych uczniami w taki inny niż kiedyś sposób, to muszę powiedzieć, że cały czas się uczę. Naprawdę potrzeba pokory w tym, żeby jeden od drugiego mógł się uczyć. Żeby móc patrzeć, co robi Bóg i odkrywać kolejne rzeczy. Często w miejscach, które wydają się oczywiste zaczynam dostrzegać elementy, które pomagają mi w skuteczniejszym realizowaniu tego Bożego nakazu. To nie zawsze są jakieś fundamentalne rzeczy. Czasami są to „jedno-procentówki” – tak je nazywam – ale, które przynoszą skutek. I to jest coś, czym chciałem zakończyć. To, że uczniostwo jest naprawdę niezbędnym elementem w naszym życiu. Ważne jest, aby stało się częścią naszego DNA. Czasami mówię nawet o uczniowskim Kościele. Nie ma takiego terminu w Biblii, ale mówię to na swoje potrzeby, ponieważ wydaje mi się to tak ważne i fundamentalne w życiu całego Kościoła. Dziękuję.